Rózia, 3 lata i 5 miesięcy
Nasze dzieci dość wcześnie zgłębiły zawiłości artykulacji różnych skomplikowanych głosek, co mnie, jako logopedę, napełniało głęboką ulgą, bo w cichości ducha nastawiałam się, w razie problemów, na odniesienie spektakularnej porażki terapeutyczno-wychowawczej. Bo wiadomo - z własnymi dziećmi najgorzej, olewa, pyskuje i ma gdzieś.
Zdarza się jednak czasem, że nie nadąży język za tym, co pomyśli głowa - i stąd różne cymanony i lekramy.
Poprosiliśmy dziś Rózię, żeby powiedziała "korale".
- Korlale - zaczęła niepewnie. - Ko-la-re! - spróbowała znowu. A potem uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Naszyjnik.
Co się nie wypowie, to się wykombinuje.
Hie hie hie, padlam!
OdpowiedzUsuńRóża jest mistrzynią! Trzylatka XD ...a co będzie dalej?!
OdpowiedzUsuń