Różka założyła żyrafie nelsona, żeby jej nie podkradała marchewki, i wcina, aż furczy.
Tak to wygląda na zdjęciu, bo w rzeczywistości Rózia okazała się o wiele mniejszym amatorem marchewki niż Liluchna w wieku apropriatnym. Nowy smak przywitała z osłupieniem i zupełnie bez entuzjazmu. Co cyc to cyc, a nie jakieś tam.
Widać ,że jej smakuje;) Grzesiek samej marchewki nie chciał.. p.s. Jak wstawiłam zdjęcia Małego koleżanka mi poradziła,żeby oznaczać je jakimś znaczkiem, czy nazwą, żeby nikogo nie kusiły..To chyba dobry pomysł..Rózia jak na reklamie:)
szalenie podoba mi sie Twój blog :) normalnie aż chce się czytac i zaglądać (mimo ze wczesniej blogow nie czytywalam).
Obie córeczki masz fantastyczne! i koty rowniez... :)
swoją drogą, mój młodociany 9miesieczny kawaler marchewke poznal blizej w wieku 2 miesięcy z kawaleczkiem i pokochal do czasu poznania mięska... a teraz kocha wszystko co da sie zjesc :) aczkolwiek na poczatku tej milosci do spozywki nie okazywal jakos szalenie, po prostu wcinal... a teraz jak samą łyżeczke widzi to wpada w amok.
Luśka za marchewką nie bardzo...zresztą wszelkie inne warzywne kompilacje też witała z dystansem. Przełom nastąpił w momencie podania miąska - od miąska wszystko jest pyszne :)
Miśka: dawałam niedawno fotki z podpisem w rogu, ale stwierdziłam, że to bez sensu - jak ktoś chce zdjęcie ukraść, to i tak ukradnie, a lekko wykadrować, żeby usunąć podpis, każdy potrafi - nie będę się spinać ani dawać wielkiego logo w poprzek zdjęcia :]
No może masz rację.W sumie jak dam podpis na dole "wytnie " sobie twarz a robić podpis na całej szerokości bez sensu.Ale może jak zobaczy z podpisem będzie szukał bez?;) Wiem,że niektórzy z tego powodu nie dają zdjęć w ogóle.Ja nie chcę odmawiać sobie tej przyjemności;))
Wiesz, ja myślę, że zwykła kradzież fotek jest ostatnim możliwym powodem, dla którego fotografowie-amatorzy nie wrzucają do internetu zdjęć swoich dzieci...
Widać ,że jej smakuje;) Grzesiek samej marchewki nie chciał..
OdpowiedzUsuńp.s. Jak wstawiłam zdjęcia Małego koleżanka mi poradziła,żeby oznaczać je jakimś znaczkiem, czy nazwą, żeby nikogo nie kusiły..To chyba dobry pomysł..Rózia jak na reklamie:)
szalenie podoba mi sie Twój blog :) normalnie aż chce się czytac i zaglądać (mimo ze wczesniej blogow nie czytywalam).
OdpowiedzUsuńObie córeczki masz fantastyczne!
i koty rowniez... :)
swoją drogą, mój młodociany 9miesieczny kawaler marchewke poznal blizej w wieku 2 miesięcy z kawaleczkiem i pokochal do czasu poznania mięska... a teraz kocha wszystko co da sie zjesc :) aczkolwiek na poczatku tej milosci do spozywki nie okazywal jakos szalenie, po prostu wcinal... a teraz jak samą łyżeczke widzi to wpada w amok.
A.W.
Luśka za marchewką nie bardzo...zresztą wszelkie inne warzywne kompilacje też witała z dystansem. Przełom nastąpił w momencie podania miąska - od miąska wszystko jest pyszne :)
OdpowiedzUsuńMiśka: dawałam niedawno fotki z podpisem w rogu, ale stwierdziłam, że to bez sensu - jak ktoś chce zdjęcie ukraść, to i tak ukradnie, a lekko wykadrować, żeby usunąć podpis, każdy potrafi - nie będę się spinać ani dawać wielkiego logo w poprzek zdjęcia :]
OdpowiedzUsuńNo może masz rację.W sumie jak dam podpis na dole "wytnie " sobie twarz a robić podpis na całej szerokości bez sensu.Ale może jak zobaczy z podpisem będzie szukał bez?;)
OdpowiedzUsuńWiem,że niektórzy z tego powodu nie dają zdjęć w ogóle.Ja nie chcę odmawiać sobie tej przyjemności;))
Wiesz, ja myślę, że zwykła kradzież fotek jest ostatnim możliwym powodem, dla którego fotografowie-amatorzy nie wrzucają do internetu zdjęć swoich dzieci...
UsuńJa tam to bym chętniej tą Rózię ukradła ;-)
OdpowiedzUsuń